Na początek krótkie dossier:
|
Tato Antoni Gorgolewski z synami - wyższy Maciej, niższy w ogrodniczkach to ja. Tak wyglądała ulica K. Brodzińskiego w 1950 roku.
|
urodziłem się 26 listopada 1946 roku w
Bielsku-Białej.
Mieszkałem na ulicy Kazimierza Brodzińskiego 7, 100 metrów od słynnej szkoły podstawowej
numer 6 w dzielnicy Bielska - Aleksandrowicach.
|
Ulica Brodzińskiego współcześnie. |
|
Ja z bratem Maciejem często przebywaliśmy na drzewach | |
Jako dziecko spędzałem czas na drzewach w ogrodzie, kombinując wokół stawu sąsiada Śleziaka różne zabawy, czasami kończące się kąpielą z żabami albo gorzej zimą na łamiącym się lodzie.
|
Moje jakby to powiedzieć selfie wykonane 23 kwietnia pewnie 1950 roku w moje imieniny, po tym jak wpadłem do stawu Śleziaka pełnego żabiego skrzeku |
Najwięcej adrenaliny dodawał nam kamieniołom sąsiadujący z ulicą Brodzińskiego i zimą i latem.
|
Mój brat zagląda z bezpiecznej odległości na pionową ścianę kamieniołomu. W tle mały narciarz zasuwa na nartkach na zbocze obok Ogródków Działkowych albo dalej na Żabią. |
Przeżyliśmy te lata bez specjalnego uszczerbku na zdrowiu. Ale nadszedł czas nauki w szkole podstawowej słynnej z tego,
że jej kierownikiem był były pięściarz Faber ksywa Foc. Jak ktoś coś
przeskrobał, to kierownik karę wymierzał na szczęście nie pięścią a
rózgą na krześle w kierowniczym gabinecie. A o karę było łatwo, bo na
ulicy Brodzińskiego wzdłuż szkoły i bardzo dużego terenu z boiskiem
ciągnęły się drzewa z czereśniami, co było dla nas łakomym kąskiem i
często nauczyciele na czele z panem Brodą, mieszkającym również
niedaleko, łapali nas za uszy i stawiali przed surowe oblicze kierownika
- pięściarza. Gdy ukończyłem piątą klasę, rodzice przeprowadzili się do
domku jednorodzinnego wybudowanego przez dziadka w 1938 roku na ulicy Lotniczej 32,
co będzie miało w przyszłości duże znaczenie, jako że sama nazwa
ulicy sugeruje bliskość lotniska. I rzeczywiście codziennie miałem okazję
przyglądać się startującym i lądującym samolotom i szybowcom. Na dodatek
moim sąsiadem był ówczesny szef wyszkolenia lotniczego Aeroklubu Bielsko-Bialskiego pan Adam Flis,
ojciec dwóch synów - starszego Witka i młodszego Jurka.
Ale wracając do
szkoły, to również musiałem ją zmienić i tak wylądowałem w podstawówce
numer 4 na Placu Ks. Ściegiennego. To była duża zmiana. Od lotniska do
tzw. Hulanki gdzie było rondo tramwajowe linii 2 szedłem na piechotę,
ale za to jazda tramwajem to było coś. Obok motorniczego siedział
akordeonista i grał ku uciesze podróżujących. Często wisiało się na
schodkach, czasami stało się na zderzaku i tak się hartowało do dalszego
życia, uważając aby go za wcześnie nie stracić.
Pewnie jeszcze ten post ulegnie zmianie, ale chwilowo musi wystarczyć.
Komentarze
Prześlij komentarz